sobota, 10 czerwca 2017

#37 Iran - W drodze do Teheranu - Rowerem do Mongolii

Ponieważ mam problemu z zamieszczaniem bloga bo w Iranie prawie cały internet jest blokowany. Zamieszczam relację z kilku dni jazdy w kierunku Teheranu.

22.05.2017
Rano po śniadaniu ruszyliśmy w kierunku Astary. Spodziewaliśmy się długiego zjazdu. I tak też było. Ale wcześniej trzeba było jeszcze trochę podjechać i pokonać około 2 km tunel. Udało się. Zjazd zaczynał się około 1500 m.n.p.m a kończył dosłownie nad morzem. Było trochę serpentyn a potem zjazd doliną. Zmienił się krajobraz i klimat. Z surowych gór wjechaliśmy w tropikalny las. Na dole pojawiły się też pola ryżowe. Bardzo dużo zieleni. Niestety trochę też wiało i resztę trasy wzdłuż wybrzeża jechaliśmy pod wiatr. Za to widoki były super. A w powietrzu było czuć wilgoć. Nie było za gorąco i jechało się ok.
O nocleg zapytaliśmy właściciela przydrożnej czajhany. Pytaliśmy czy można rozbić namiot a on zaoferował nam nocleg w takiej jak by butce na podeście w środku z dywanem i poduszkami po bokach. Zwykle służy to do siedzenia i picie herbaty ale świetnie nadaje się też do spania.
Na terenie była toaleta i bieżąca woda. Wszystko co potrzebuje podróżnik w miejscu do spania. Dostaliśmy też herbatę. A kolację zrobiliśmy sami. Potem zmęczeni poszliśmy spać.

23.05.2017
Dziś dzień zaczął się nieco później niż zazwyczaj bo spaliśmy prawie do 8 rano. Było cicho i spokojnie. Nikt nam nie przeszkadzał więc można było pospać. Potem szybkie śniadanie, pakowanie i w drogę.
W drodze nic szczególnego. Przejechaliśmy przez kilka miasteczek. Zrobiliśmy chyba 2 przerwy po drodze. Ale generalnie cały czas jechaliśmy. Wiatr nam sprzyjał bo wiało lekko w plecy. Droga była płaska i w zasadach cały czas równa. Choć były odcinku z dziurami. Słońce nocne ale dało się przetrwać. Troszkę wilgoci. Bo cały czas wszędzie pola ryżowe a z boku morze. Zrobiliśmy ponad 120 km.
Na nocleg zatrzymaliśmy się w garażu obok piekarni. Szukaliśmy miejsca na nocleg a ono znalazło się samo. Ktoś do nas pomachał, pokazał chleb. Myśmy podjechali od razu dostali dwa chleb. Ja zapytałem czy by tu obok nie można spać a pan odpowiedział że bez problemu można. Potem dostaliśmy kolejne 4 chleby, połowę arbuza, jakieś inne owoce. Dalej cukierki z orzeczeniem i do tego 4 szklanki herbaty. Wszystko to zjedliśmy i wypiliśmy a teraz najedzeni jesteśmy gotowi do spania. Panowie z piekarni byli dla nas bardzo mili. O 22 zamknęli piekarnię i pojechali. A my zostaliśmy sami w garażu gdzie będziemy spać. Ja się kładę bo dwóch już 23 a rano czeka nas dalsza jada.
Nadal nie da się na bieżąco zamieszczać bloga. Coś tu blokują. Ale będę się starać przesłać.
Pozdrawiam

24.05.2017
Noc była ciepła i duszna. Do tego pojawiły się komary. Gdy tylko próbowałem zasnąć słyszałem jak latają obok mej głowy. Trochę mnie to męczyło ale potem zasnąłem. W nocy obudził mnie deszcz. Dobrze że spaliśmy pod dachem. Nie padało długo ale po deszczu było jeszcze bardziej wilgotno
Wstałem nieco nie wyspany ale nie było wyjścia. Zrobiliśmy śniadanie i chwilę po dziewiątej byliśmy już w drodze. Dzień był pochmurnych nie tak gorący jak wczorajszy, jechało się dobrze. Jedynie na trasie przeszkadzał strasznie duży ruch. I to że praktycznie cały dzień jechało się jak by przez miasto. Gdy jedno się kończyło zaraz zaczynało się kolejne. Pod wieczór zaczął padać deszcz. Była już prawie 19 godzina a my nie mieliśmy jeszcze miejsca do spania. Pytaliśmy kilka osób ale nic nie udało się załatwić. Chwilę później na skrzyżowaniu zaczepił Dorendę jakiś gość bo chciał zrobić z nią zdjęcie. Potem ją dojechałem i też pozowałem do zdjęcia. Po sesji zapytaliśmy o nocleg a on powiedział że może u niego. Potem podjechał jakiś samochód i powiedzieli żebym za nimi jechać. Pojechaliśmy jakieś 2 km do domu jeszcze innego człowieka. Dostaliśmy na nocleg mieszkanie zupełnie za darmo. A właściciel powiedział że jesteśmy jego gośćmi i jak nam czegoś brakuje żeby do niego dzwonić. Jak wyszliśmy do sklepy po Zam-Zam Colę to go tam spotkaliśmy i nie pozwolił nam zapłacić za rachunek. Naprawdę super. Wielkie dzięki dla tego człowieka. A wszystkimi życzę by byli tak gościnni.
W sklepie kupiliśmy cole i jogur bo mamy dziś małe święto. Świętujemy przejechanie 5000 km od wyjazdu z domy. Ja przejechałem dziś a Dorenda kilka dni wcześniej. Do tego mamy ciasteczka i sok. Trzymajcie kciuki za kolejne 5 tysięcy kilometrów w drodze do Mongolii.
Pozdrawiam

26.05.2017
Spało się dobrze. W nocy trochę padało ale nad ranem się już rozpogodziło. Wstaliśmy o 7 rano bo o 8 miał przyjść właściciel po klucze. Szybki śniadanie, czaj, pakowanie i zakładanie sakw na rowery. Pożegnanie i kilka zdjęć na pamiątkę z właścicielem. I w drogę. Dziś do przejechania mamy około sto km ale po równym to powinno się udać w miarę łatwo.
Jechało się dobrze ale nie tak szybko jak dzień wcześniej bo wiatr mieliśmy lekko w twarz. Za to temperatura była ok. Kilometry ubywały. Pierwszą przerwę zrobiliśmy na plaży bo był do niej dobry dojazd. Nie tylko my tam wypoczywaliśmy, było jeszcze kilka irańskich rodzin. Kolejna przerwa była w ładnym parku. Wśród drzew. Znaleźliśmy ławeczkę ze stolikiem. A obok nas odpoczywała rodzina, która częstowała nas melonem. Muszę przyznać że wszyscy są tu bardzo gościnni. Po drodze też z samochodu w czasie jazdy ktoś dał nam kawę rozpuszczalną w saszetkach a z innego samochodu kwiaty róży. Bardzo miło. Wiele osób jak nas mija to coś zagaduje, pozdrawia. Jest miło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz