poniedziałek, 29 maja 2017

#36 Iran - Wyjazd z Tabriz do Astary - Rowerem do Mongolii

21.05.2017. Wczoraj wieczorem wspólnie z parą Niemców, którzy również skorzystali z gościnnym u naszych gospodarzy pojechaliśmy do centrum na kolację. Było już dość późno a po kolacji mieliśmy jeszcze pojechać do parku. Reza nasz gospodarz wraz z żoną zabrali nas tam autem. W 6 osób jechaliśmy małym samochodem osobowym. Dało rady. Na kolację był kebab z colą. Bardzo smaczny. Mi przynajmniej smakował i Niemcą chyba też bo zjedli po dodatkowej porcji. Do parku nie udało się dojechać bo zrobiło się już późno. Do domu też nie wróciliśmy bo okazało się że jest jakiś problem i pojedziemy spać do siostry naszej gospodyni. A wszystkie nasze rzeczy zostały w domu. Trochę mnie to zdenerwowało bo dziwna sytuacja się zrobiła. Na szczęście po pół godzinie Reza przywiózł nasze rzeczy. Źródło się późno i wszyscy poszliśmy spać.
Rano zostały też przywiezione nasze rowery. Wszyscy wspólnie zjedliśmy śniadanie i zaczęliśmy pakowanie rzeczy na rowery. Z wszystkimi serdecznie się pożegnaliśmy i około 11 ruszyliśmy w trasę.
Tego dnia plan był aby wyjechać z Tabrizu i złapać stopa do Astary. Zdecydowaliśmy się jechać stopem około 300 km ponieważ ten odcinek drogi był mało ciekawy. A droga od Astary wzdłuż morza jest o wiele interesująca. W centrum Tabrizu zapytaliśmy pana na rowerze o drogę wylotową z miasta w kierunku Teheranu. Pan powiedział żeby jechać za nim. Poprowadził nas w miejsce gdzie już mieliśmy jechać tylko na wprost. Gdy się żegnaliśmy dał nam jeszcze siatkę z bananami oraz ogórkami. Pół godziny potem byliśmy już za miastem i zaczęliśmy łapać stopa. Z rowerami jest trudniej bo trzeba wybierać samochody ciężarowe lub jakieś większe gdzie mogą się zmieścić rowery. Po 5 minutach udało się, zapakowaliśmy rowery i pojechaliśmy. Kierowca mógł nas podwieźć jedynie około 50 km. Ale dla nas to i tak był dobry początek. Dojechaliśmy do skrzyżowania gdzie zaczyna się droga do Astary. Tam wysiedliśmy. Gdy pakowaliśmy znowu sakwy na roweru podszedł do nas człowiek. Po chwili rozmowy powiedział żebyśmy chwilę zaczekali. W tym czasie zjedliśmy drożdżówki, którymi nas ugościł. Mieliśmy czekać na jakiegoś człowieka. Po 20 minutach zjawił się Pan w garniturze. Przedstawił się jako szef wydziału turystyki i zaproponował darmowy hotel w miasteczku. Ponieważ jeszcze było wcześnie to odnowiliśmy i powiedzieliśmy mu że chcemy jechać dalej do Astary autostopem. On na to że załatwi nam autobus. Zgodziliśmy się bo była to dla nas łatwiejsza opcja niż łapanie okazji. Chwilę potem już byliśmy w autobusie. Jednak po 3 godzinach okazało się że autobus nie jedzie do Astary tylko 70 km wcześniej kończy swoją trasę w miejscowości Ardabil. Gdy tak już dojechaliśmy była godzina 19. Po chwili namysłu zdecydowaliśmy się jechać dalej już na rowerach. I była to bardzo dobra decyzja.
Na dworcu zabraliśmy świeżą wodę do butelek. Przy okazji myjąc ręce bo w autobusie wszystkie sakwy strasznie się zapyliły. A gdy ponownie zakładaliśmy je na rower zdążyliśmy się trochę przy tym pobrudzić. Dworzec był już na obrzeżach miasta więc łatwo znaleźliśmy drogę i zaczęliśmy jechać. Jechaliśmy około godziny bo potem zaczęło się robić ciemno. Zbliżał się zachód słońca. A my rozglądaliśmy się za miejscem do spania. Zobaczyliśmy jakieś budynki za murem i tam zapytaliśmy o możliwości rozbicia namiotu.
Właściciel zaprowadził nas do domu i powiedział żebyśmy dziś spali w środku a nie pod namiotem. Powiedział też że on mieszka w mieście i zostawi nas tu samych. Dla nas super. Mieliśmy gdzie spać i jeszcze zgodę na korzystanie z lodówki gdzie było sporo dobrego jedzenia. Pan pojechał a my zrobiliśmy kolację. A potem poszliśmy spać.
Był to bardzo udany dzień. Tego dnia na swej drodze spotkaliśmy wiele pomocnych nam ludzi. Pozdrawiam ich wszystkich.


sobota, 20 maja 2017

#35 Iran - Tabriz - Rowerem do Mongolii

Wczoraj dotarliśmy do Tabrizu. Jechało się dobrze i szybko. Najpierw 20 km podjazdu a potem zjazd i po równym. Do tego wiatr w plecy. Choć potem zmienił się na boczny i nie było już tak dobrze jechać.
W Iranie bardzo słabo działa internet. Jest strasznie wolny. Do tego wiele stron jest zablokowanych. Np Blogspot tam gdzie mam bloga czy Facebook. Aby to działało trzeba się łączyć przez VPN. Mi się udało to zrobić dziś rano. I mogę wysłać bloga. Choć i tak nie jest to takie proste. Bo trzeba kilka razy próbować za nim się uda.
Dziś zwiedzaliśmy miasto. Między innymi stary bazar część jedwabnego szlaku. Panuje już tu atmosfera prawdziwe azjatycka. Myślę że można uznać że w końcu zaczęła się Azja, która będzie nam domem przez następnych kilka miesięcy.
A bazary do tego mają jeszcze swój klimat. Taki zgiełk, ruch, głosy, tajemnicze języki. Żeby to zrozumieć trzeba tego doświadczyć. Dać się ponieść tłumowi. Wejść głębiej a nie tylko pływać po powierzchni. Oczywiście nie jest to takie proste. I na pewno wymaga to czasu. Dziś tego czasu nie było za wiele. Ale i tak było fajnie.
Jutro chcemy jechać dalej. Brzegiem morza Kaspijskiego w kierunku Teheranu. Tam czeka nas załatwianie wiz do Uzbekistanu i Turkmenistanu. Proszę trzymać kciuki aby się udało.
Pozdrawiam i będę dawać znać jak tylko będzie taka możliwość.


#34 Iran - Wjazd do Iranu- Rowerem do Mongolii

Dziś rano to jest 17 maja wjechaliśmy do Iranu. Na granicy było raczej spokojnie i dość leniwie szczególnie po stronie Irańskiej. Przejście zajęło na jakieś 2 godziny.
Na granicy nie można już załatwić wizy. Wcześniej była taka możliwość ale teraz wydawanie jest wstrzymane. Byliśmy świadkami jak odprawiono spowrotem dwóch Francuzów, którzy pojawili się bez wizy. Dostali tylko informacje że w Erewaniu mają najbliższy konsulat i tam mogą załatwić wizę.
My wizy mieliśmy i dlatego nie było problemu z przekroczeniem granicy. Jedynie co to coś system się wieszał i trochę to trwało.
Zaraz po wjeździe wymieniliśmy walutę na miejscową. I ruszyliśmy w trasę. Nie jechało się za szybko bo było pod wiatr a do tego w górę doliny. Widokowo ładnie ale co chwila zjazd i podjazd. W porze obiadowej Irańska rodzina zaprosiła nas na piknik nad rzeką. Było dobre jedzenie robione na ognisku a potem czaj. Trochę też odpoczęliśmy w cieniu. Bo było strasznie gorąco.
Potem ruszyliśmy dalej ale już w stronę gór ostrym podjazdem. Teraz śpimy w czyimś ogrodzie pod orzechem bez namiotów bo jest ciepło. Pojawiły się komary ale jeszcze w małej ilości. Niebo rozgwieżdżone więc nie powinno padać.
Jutro jedziemy dalej w stronę Tabrizu. Ale pozostało około 150 km więc gdzieś po drodze jeszcze będziemy nocować. Droga idzie przez góry. Widoki powinny być ładne.
Pozdrawiam i dobranoc.


piątek, 19 maja 2017

#33 Armenia - Ostatnia noc - Rowerem do Mongolii

Jutro czyli 17 maja wyjeżdżamy z Armenii. Mieliśmy to zrobić dziś, już nawet byliśmy na granicy ale postanowiliśmy jednak się cofnąć i zaczekać do rana. Przyczyną tego było to że nie chcieliśmy tracić całego dnia. A na wizie mamy tylko 30 dni pobytu. A wjeżdżając wieczorem straciliby cały dzień. Za to teraz spoglądamy z góry na granicę a śpimy w sadzie około kilometr dalej.
Armenię przejechaliśmy jutro będzie w 10 dni. I była to jazda cały czas przez góry. Co dzień pokonywaliśmy jakaś przełęcz. Co dzień zjazd i podjazd. Można się było zdrowo namęczyć. Ale udało się, dotarliśmy do granicy.
W górach też nie było Internet więc nie mogłem nic zamieszczać. A i z pisaniem było słabo bo co dzień ktoś nas zapraszał do domu na noc. Potem były nocne rozmowy i spanie. Na pisanie brakowało czasu i siły. A ciężko jakiś dłuższy tekst wyklikać na telefonie. Ale nie raz się udaje.
Podsumowując Armenia to piękny kraj. Ludzie są tu bardzo gościnni. Dlatego sporo czasu spędziliśmy by ich poznać. Zrozumieć ich kulturę i sytuację polityczną w jakiej się znajdują. A od lat toczą wojnę z Azerbejdżanem. Dla rowerzystów to kraj gdzie trzeba się nastawić na nie lada wysiłek bo jeździ się tu w zasadzie tylko po górach. Ale za to bardzo pięknych.
Ja jestem zadowolony z tego że miałem okazję tu być i na pewno chcę tu jeszcze wrócić. Ale pewnie latem kiedy będą już dojrzałe wszelkie owoc, które teraz dopiero zaczynają rosnąć.
Pozdrawiam.

Ps. W Armenii w Erewaniu znalazłem dobry sklep rowerowy. Musiałem kupić klocki do przedniego hamulca tarczowego i udało się. Cena była bardzo zbliżone do cen w Polsce. Jest tam bardzo dobra i miła obsługa. Dostałem zniżkę. Można płacić kartą. A po zakupie zostaliśmy zaproszeni na herbatę i koniak. Tak że super. Sklep jest w centrum. Mają też serwis. Namiary są na zdjęciu wizytówki.
Pozdrawiam raz jeszcze.


wtorek, 9 maja 2017

#32 Armenia - Pierwszy dzień, pierwsza impreza - Rowerem do Mongolii

Zaczęło się jak zawsze, od śniadania i koniec też był podobny bo dzień zakończyła impreza. Ale nie znaczy to że zawsze imprezujemy na koniec dnia. Dziś się tak po prostu nam przydarzyło. A świętować trzeba bo jesteśmy w nowym kraju a i jutro dzień zwycięstwa.
I tak rano po śniadaniu pojechaliśmy na granicę. Po drodze zakupy i odpoczynek w czajhanie. Jak ruszaliśmy spotkaliśmy parę rowerzystów z Szwajcarii i potem razem jechaliśmy połowę dnia. Granica poszła gładko. Może 5 minut na wszystko. Około 16 rozdzieliliśmy się oni zostali a my jeszcze pojechaliśmy 2 godziny. Tyle że po drodze był podjazd serpentynami około 300 m przewyższenia. Na szczycie zbierało się na burze i była już prawie 19 więc postanowiliśmy zostać na nic. I w tym miejscu poznaliśmy miejscowych. Potem była kawa na ławce z lodami. A dalej w domu kolacja z samogonem. Więc Armenia przywitała nas znamienicie.
No i tak na przy okazji muszę wspomnieć że po drodze super widoki. Piękna kraina.
Pozdrawiam.


niedziela, 7 maja 2017

#31 Gruzja - W stronę Armenii - Rowerem do Mongolii

Wczoraj po szybkiej pobudce i równie szybkimi śniadaniu wyruszyliśmy zwiedzać Tbilisi. Po drodze w okolicach stadionu chciałem poszukać sklep rowerowy zapytać o klocki do hamulca tarczowego. Sklep był ale nie oferował takich produktów. Raczej jedynie część do starych rowerów.
Dalej autobusem podjechaliśmy do centrum. A następnie spacerowaliśmy przez kilka godzin. Tak jak zwykli turyści i nie raz w tłumie turystów. Muszę przyznać że miasto robi wrażenie i oferuję sporo atrakcji. Jest dość dobrze doinwestowane. Widać rozwój w kierunku turystyki. Po 14 wstąpiliśmy do serwisu​ fotograficznego bo Dorenda miała jakiś śmieć w obiektywie. Serwis polecił nam, mój znajomy Guram, fotograf. U niego spaliśmy w pracowni. Pan z serwisu oczyścił aparat i jeszcze dokręcił mój obiektyw. Zajęło mu to około 30 minut. Jako zapłaty poprosił jedynie żeby na białej kartce papieru napisać mu podziękowania. Tak też zrobiliśmy. Super poprostu.
Dalej ruszyliśmy autostopem do wioski Akhalsopeli gdzie zostały nasze rowery. Pobiliśmy rekord w łapaniu stopa bo pierwsze auto zatrzymało się po 5 sekundach. Na miejscu byliśmy bardzo szybko. Rowery bezpiecznie czekały schowane na nas. Po kolacji i odrobinie wina poszliśmy spać.
Rano śniadanie i ruszyliśmy w kierunku Armenii. I tak dziś jechaliśmy pierwszy raz od tygodnia znowu na rowerach. A jechało się bardzo dobrze. Pogoda była ok. Teraz jesteśmy jakieś 10 km od granicy i śpimy w namiotach na łące obok drogi. W oddali słychać burze. Trochę pokropiło ale teraz jest ok. Jest też naprawdę ciepło.
Jutro czeka nas przejechanie granicy i jazda w kierunku stolicy Armenii a dalej do Iranu. Po drodze sporo gór.
Pozdrawiam


piątek, 5 maja 2017

#30 Gruzja - Stopem do Tbilisi - Rowerem do Mongolii

5 maj. Dziś przejechaliśmy z Batumi autostopem do Tbilisi. Poszło w miarę sprawnie ale i tak zajęło nam to trochę czasu. Wyruszyliśmy z miasta po 11 a około 18 byliśmy obok stacji metra w Tbilisi.
Jechało się ok. Może tylko raz w jednym miejscu staliśmy około 15 minut. A tak to nie więcej niż pięć.
Po drodze zrobiliśmy jedną przerwę na jedzenie.
Teraz jesteśmy mojego znajomego Gurama, który jest fotografem i na dzisiejszą noc udostępnił nam swoją pracownię. Tak że jest OK.
Byliśmy na zakupach żeby coś było na śniadanie a ja za chwilę idę spać.
Jutro zwiedzamy miasto i wracamy po rowery. W dalszą trasę już na rowerach chcemy ruszyć w niedzielę. Pojedziemy w kierunku Armenii a dalej do Iranu.
Pozdrawiam


czwartek, 4 maja 2017

#29 Gruzja - Batumi - Rowerem do Mongolii

Na początku dobre wieści. Udało się mamy wizy do Iranu. Dziś je dostaliśmy. A trwało to prawie cały dzień. Ale się udało. Koszt wizy to 75 euro. Ważna przez 30 dni.
Wczoraj cały dzień jechaliśmy autostopem z Kacheti do Batumi. Udało się dojechać w 10 godzin. Jechało się spoko. A przejechaliśmy prawie cały kraj ze wschodu na zachód. Nocowaliśmy u kolegi Zaura. A rano pojechaliśmy do konsulatu Iranu. Pan konsul dał nam nr konta bankowego gdzie należy wpłacić pieniądze 75 euro i poszliśmy to zrobić. Potem w banku była awaria systemu. 2 godziny czekaliśmy aż naprawią. Udało się, zapłacić. Idziemy do konsulatu tuż przed zamknięciem. Konsul zabiera nasze paszporty i mówi że wizy będą na jutro. Ale poprosiliśmy i wydał już dziś ale dopiero po 17. Tak czy tak było już późno i nie pojechaliśmy do Tbilisi. Pojedziemy jutro. Ale najważniejsze że wizy już są.
Pozdrawiam


wtorek, 2 maja 2017

#28 Gruzja - Dobre wieści - Rowerem do Mongolii

Hej. Dziś mamy dobre wieści! Zadzwoniliśmy do konsulatu Iranu w Batumii i mamy do odbioru wizy. Bardzo się z tego powodu ucieszyliśmy. Jutro rano ruszamy stopem do Batumii. Do przejechania jakieś 500 km bo z Kacheti musimy dostać się nad morze czarne.
Co poza tym: dziś do popołudnia zajmowaliśmy się logistyką dalszej podróży. Jak i gdzie załatwić dalsze wizy. Chyba wszystko mamy rozpracowane.
Przed wieczorem jeszcze pojechaliśmy do Gremi zwiedzać starą cerkiew i zamek. Było bardzo fajnie. A następnie do Kwarki na kolację. Wszystko to dzięki Kathie, która zorganizowała wycieczkę. Nawet nie wiecie jak dobrze mieć przyjaciół po drodze. Mieszkamy już tu u niej w domu 3 dni i naprawdę super się czujemy i odpoczywamy. Prawdziwa przerwa od podróży choć podczas podróży. Ja się czuję jak bym był w u siebie w domu. Dzięki wielkie.
Jutro czeka nas trochę drogi, ale powinno się udać.
Pozdrawiam wszystkim i życzę byście spotykali na swej drodze takich ludzi jak my.


poniedziałek, 1 maja 2017

#27 Gruzja - Odpoczynek - Rowerem do Mongolii

Nie można jechać codziennie i potrzebne jest urozmaicenie podczas podróży. Jeśli jedziesz gdzieś na miesiąc to jakiś dasz sobie radę. Ale jeśli podróż trwa kilka miesięcy potrzebne są przerwy. Chodzi mi o to że potrzebne są takie dni kiedy nic nie musisz robić i możesz odpocząć. I taki właśnie był dzisiejszy dzień. Nic specjalnego się nie wydarzyło. Za to głowa mogła zająć się innymi sprawami a nie tylko zastanawianiem się nad podróżą.
Rano poszliśmy na spacer z wujkiem Katie po wiosce oraz do sąsiedniej wioski. Potem był obiad i sieste. Bo już popołudnia są bardzo ciepłe. Potem z Katie poszliśmy do cerkwi w wiosce, która została zbudowana w VI wieku. Chwilę byliśmy na mszy. A potem kolacja i do spania.
I tak minął spokojny dzień w pięknej Kacheti.
Pozdrawiam.