wtorek, 26 sierpnia 2014

Korytarz Wachański


Dzień 122 - 13 km za Iszkaszim - Pamir
Dziś pobiliśmy rekord w nie jechaniu. To znaczy jak każdego ranka ruszyliśmy w trase. Jak codzień z ambitnym planem posuwamy się do przodu. Ale okoliczności przyrody i miejsca są inne. To nie każde inne miejsce to jest Pamir. Dach świata i miejsce gdzie mieszkają bardzo gościnni ludzie. To także cel mojego wyjazdu i przebywanie tu sprawia wielką radość. I tak po 35 minutach jazdy po przejechaniu trochę ponad 10 km za Iszkaszim o godzinie 10:30 pod sklepem zostaliśmy zaproszeni na czaj. Tym razem nie zaprosili nas mężczyźni jak to zazwyczaj bywa a dwie dziewczyny. Zasiedlismy w narodowym pamirskim domu. W telewizorze, którego dawno nie widzieliśmy pojawiła się Shakira w najnowszej odsłonie. Na stole lepioszka, czaj, ciastka. Po chwili frytki i kompot. I tak sobie tu teraz odpoczywamy. Nie spiesząc się poznajemy miejscowych. Słuchamy ich opowiadań. Na chwile ich dom staje się naszym. Bo jak powiedział pewien Uzbek - gdzie kolwiek jesteś zostaw po sobie dom. I teraz my tu pozostawiamy po sobie dom. A jak los kiedyś znów nas tu przywiedzie. Będziemy wiedzieć w które zapukać drzwi. Dziś pewnie już tu zostaniemy, jutro ruszamy dalej. Szukać i zostawić kolejny dom na swej drodze.
Często się zastanawiam nad reakcja ludzi w Polsce gdy bym to ja kogoś zaprosił na herbatę. Kogoś kogo nie znam, kogoś prosto z ulicy. Jak by to było odebrane. Ale polska to nie dach świata. Tam płynie inne życie a tu jest inaczej.
Jak tam będzie po moim powrocie. Już tak bardzo wsiąknołme w ten światr? 122 dni za mną i jeszcze 3 tygodnie dalej w podróży. I trzeba wracać. Bo to, bo tamto. A droga się nie kończy. Ludzie czekają by się zaprzyjaźnić. Miejsca by je poznać. Ile jeszcze wiedzy jest do przyswojenioa. A podróż temu wszystkiemu sprzyja.

Wczorajszy dzień za to był dniem czystosci. A wszystko to za sprawą mijanego przy drodze gorącego źródła. Do tego woda w nim okazja się być leczniczą. I tak około godziny taplaliśmy się w środku pomieszczenia gdzie był maleńki basenik. Woda ciepła ale nie gorąca. Do tego cały czas wpadają świeża. Tak że nie było problemy z mydłem czy szamponem. A do tego jakie to było relaksujące. I właśnie takie miejsca lubię mając na swej drodze. Muszę tylko powiedzieć że na drodze do Langar będzie jeszcze wiele takich miejsc.
Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz