wtorek, 2 września 2014

Murgab


Dzień 130 - Murgab - Pamir - Tajikistan

Od poprzedniego wpisu minęło kilka dni. Pewnie około tygonia. Przez ten czas wiele się wydarzyło. Nic nie pisałem bo w górach nie działa żadna sieć. Po opuszczeniu przyjaznego domu za Iszkaszim otrzymałem zła wiadomość na temat mojego kolegi do którego się wybierałem w miejscowości Wrang. Nie będę o tym pisał.
Następnie bardzo chciałem żebyśmy odwiedzili pewne gorące źródła, obok sanatorium. Niestety nie są one przy drodze a na zboczu górskim 7 km podjazdu. Dla nas i dla naszych wypakowanych rowerów oznacza to pewnie 2 godziny pedalowania pod górę. A ja się zrobiłem juz leniwy a może to poprostu zmeczenie. Wiec pomysł był taki zeby zostawić rowery w wiosce i iść tam na nogach łapiąc po drodze stopa. I tak prawie zrobiliśmy z ta różnicą ze na dole Marta się źle poczuła. Wtedy przygarnął nas mieszkaniec wioski i zabrał do domu. Wieczorem z jego bratem pojechaliśmy do gorących źródeł a na noc zostaliśmy juz u niego. To jest właśnie ta Pamirska gościnność.
Za Langar gdzie nie było internetu czekał nas pierwszy podjazd w kierunku Horgusz. Do tego od 2 dni pogoda się popsuła. Było zimno i od czasu do czasu padało. My dzielnie odziani w odzież nieprzemakalna jechaliśmy do przodu. W Horgusz gdzie obok bazy wojsk granicznych nie ma nic. Przygarnął nas na nocleg pracujący tam przy dbaniu o drogę mężczyzna. Wieczorem tez pojawiło się dwóch miejscowych z Wrang i jak się okazało jeden z ich to wujek mojego kolegi Naima. Było o czym pogadać do wieczora. Przy dobrej kolacji i rano przy tradycyjnym szirczaju.
Po śniadaniu ruszyliśmy na podjazd 12 km na przelew Horgusz. Do podjechania jakieś 400 metrów. Ale wysokość tez juz robi swoje bo przełęcz znajduje się a wysokości około 4340 mnpm. Ja też przez pogodę nie czułem się już najlepiej. Tego dnia zaplanowaliśmy dojechać do Aliczur. To około 60 km. Po zjeździe z przełęczy jeszcze został odcinek asfaltem z podjazdami a wszystko na wysokości około 4000 mnpm. Po drodze zaczęła mnie boleć głową i było już tak do konca. Potem w nocy gorączka i dreszcze. Do tego brak apetytu. Rano na szczęście było już lepiej. Ale do tej pory nie czuje się jeszcze na 100%. Dlatego dziś w Murgabie robimy dzień odpoczynku. Bo przednimi 200 km drogi do Kirgistanu. Z czego najwyższa jak dotąd przełęcz do pokonania 4630 mnpm. I to za jakieś 80 km. Zrobimy to na dwa dni. Potem jezioro Karacol i podjazd na przełęcz graniczna i zjazd do Sary-Tasz w Kirgistanie. Gdzie będzie internet niewiem. Może dopiero w Osz. Ale pisać jak tylko będzie możliwość będę.
Odpoczywam dalej by być w pełni zdrowy. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz