poniedziałek, 15 września 2014

Biszkek

Od wczoraj rana jesteśmy w Biszkeku. Z Osz wyjechaliśmy samochodem poprzedniego dnia wieczorem. Podróż z przerwami na posiłki trwała około 12 godzin. Dystans to ponad 600 km z czego przejeżdża się przez góry i tunele. W Biszkeku zatrzymaliśmy się w przyjaznym hostelu Kirgiz Host.
Wczorajszy dzień upłynął na pakowaniu rowerów i przygotowania się do wyjazdu. Po śniadaniu pojechaliśmy na bazar szukać kartonu dla mojego roweru. Udało się! Dodatkowo kupiliśmy taśmę klejącą i stretch. Uzbrojeni w narzędzia zabraliśmy się za rozkręcenie rowerów i upychanie ich w kartonach. Na szczęście wszystko i dość sprawnie udało się zrobić. Tym sposobem jesteśmy spakowane i gotowi do dzisiejszego wyjazdu.
Teraz odpoczynek. Potem bazar i drobne zakupy.
Pogoda letnia, słonecznie ale nie gorąco. Szkoda wracać!!!
Moje pięć miesięcy naprawdę szybko minęło. Rower i podróżowanie fajnie się uzupełniają. Daje większą swobodę niż chodzenie na nogach z plecakiem. Choć jedna jak i dróg forma ma swoje plusy i minusy. Na trudnych przejazdach przez stepy albo tam gdzie trudno o wodę lub jest nieprzyjazn aura - można próbować rowero-stopa, co zazwyczaj też się udaje a bywa dodatkowo podróżniczy doświadczeniem.
Tak czy inaczej rower to fajna rzecz i na krótkie wycieczki jak i długie podróże.
Podczas wyjazdu rower ani razu się nie popsuł. Jedynie raz przebiłem oponę i to nie jadąc a prowadząc rower, wjechałem kołem na sterczący z deski gwóźdź. Raz zmieniłem też klocki przy chamulcu tarczowym. Ale tylko dlatego, że opuszczając kraj miałem poprzednie klocki w 80% zużyte. Jakimś sposobem zrobiłem też jedną dziurę w tylnej sakwie. Ale udało się załatać. Pod względem bezawaryjność roweru jestem bardzo zadowolony. Sprzęt nie zawiódł ani razu. A w Kirgiskich czy Tadżyckich górach na nierównych szutrowy drogach z dziurami lub taką dla roweru nie było łatwo. Ale nie ma jak stara konstrukcja z nową technologią. Poza tym stal to stal.
Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz